Drżącą ręką nacisnąłem klamkę.
Wiedziałem, że za chwilę gdy wyjdę na zewnątrz spadną na mnie spojrzenia. Złe spojrzenia, złośliwe spojrzenia. Spojrzenia ludzi którzy mieli serce. Wiedziałem, że spojrzą na mnie i bedą widzieli, że nie mam serca. Będę musiał kroczyć, ja, człowiek bez serca, pośród tych którzy obnosili się ze swoimi sercami.
Mimo, że był to środek stycznia było ciepło, a ulica była pełna ludzi, pełna serc. Ze spuszczoną głową minąłem dziewczynę, nie spojrzała nawet w moją stronę. Czy to może dlatego, że nie miałem serca?
Skręciłem w stronę metra. Wiedziałem, że za chwilę będe musiał obronić się przed tymi wszystkimi ludźmi i ich sercami. Byłem na dole schodów, gdy ujrzałem człowieka który wyciągnął w moim kierunku ręke. Dałem mu pieniążek.. i już miałem serce...
Byłem 'jednym z wielu', ale całkowicie mi to odpowiadało...
Cieszyłem się, że mam serce.. i że nie muszę już spuszczać wzroku, że mogę patrzeć innym prosto w oczy...
... a za rok kolejny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz